środa, 14 sierpnia 2013

Mistrz i Małgorzata

Mistrz i Małgorzata to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać. Wobec powyższego wraz z rozpoczęciem wakacji odnalazłam trochę już pożółkły, pachnący starością tom na półce, aby mieć go cały czas pod ręką. I tak przeleżał mniej więcej miesiąc w różnych zakamarkach mojego pokoju, aby w końcu pojechać razem ze mną nad morze. Gdy opiekun mojej grupy, będący równocześnie dyrygentem mojego chóru rzucił okiem na okładkę rozpoczynanej właśnie przeze mnie książki, uśmiechnął się i powiedział: „Mistrz i Małgorzata? To taka pokręcona książka. Coś dla ciebie.”

I rzeczywiście, po lekturze mogłam z pełnym przekonaniem powiedzieć : tak, to jest pokręcona książka. Zwłaszcza, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Czegoś…bo ja wiem? Realistycznego? Nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że tzw. klasyka literatury światowej musi traktować tylko o rzeczach poważnych. I mimo, że w Mistrzu i Małgorzacie powagi nie brakuje, to całość może z lekka przypominać psychodeliczny sen po ciężkich prochach.

Wątpię, aby znalazł się ktoś, kto nie wie, o co w tej książce chodzi, ale w wielkim skrócie: opowieść dzieje się równolegle na kilku płaszczyznach. Wątek historyczny przeplata się z miłosnym, a baśń z satyrą na rzeczywistość Moskwy lat trzydziestych. Oto do tego sławetnego miasta przybywa Woland, persona tajemnicza i trochę podejrzana, podająca się za mistrza czarnej magii. Otoczony dziwną gromadą mężczyzna wprowadza sporo zamieszania w szare życie moskwian. W tym samym czasie, w tym samym mieście nieszczęśliwa Małgorzata usycha z tęsknoty za dawną miłością w osobie mężczyzny, którego nazywała Mistrzem. Drogi tych dwojga splatają się ze sobą, a ich historia przeplatana jest fragmentami powieści historycznej o Piłacie.

Postacią, która mnie najbardziej zaintrygowała, jest Behemot. Może po prostu dlatego, że uwielbiam koty, ale on miał w sobie coś niesamowicie przyciągającego. Sam jego sposób bycia, to, co mówi…

– To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)– Na litość boską, królowo – zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.


Trudno mi pisać o tej książce. Szczerze mówiąc, również trudno mi się ją z początku czytało. Tak… ciężko. Nie mogłam jej długo czytać. Jednak im dalej, tym było lepiej, aż w końcu nie mogłam się oderwać. Bardzo rzadko spotykam się z takim zjawiskiem, że książka ma w sobie coś… nieokreślonego, co przyciąga i fascynuje. Geniusz? Trudno powiedzieć. Jednak z pewnością mogę napisać, że ta książka jest- i będzie- ponadczasowa. Chyba każdy mógłby w niej znaleźć coś dla siebie. Niezliczona ilość wątków i tematów nie utrudniają jednak zrozumienia fabuły. Przyznam, że trochę mnie rozczarował wątek miłości Mistrza i Małgorzaty, był dla mnie odrobinę wydumany. Podobno są ludzie, dla których jest on najważniejszy w całej książce. Cóż… de gustibus non disputandum est. Ale poza tym – było wspaniale. Czarny humor, absurd, satyra. No i to, co bardziej lubię, czyli przyczynowość- zwłaszcza na samym początku. Zebranie w Massolicie się nie odbędzie, ponieważ Annuszka rozlała olej słonecznikowy. Dla kogo to zdanie nie ma sensu, nich czym prędzej wyciągnie z półki Mistrza i Małgorzatę i zacznie czytać. Warto.

8 komentarzy:

  1. Jestem w trakcie tej lektury i choć jest ciężko, zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach, wiadomo. Trochę się obawiam, ale ta książka ma w sobie coś przyciągającego i wcale nie jest to etykietka z napisem "klasyka". A koty i ja uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Była to moja ulubiona lektura! Niby nie bylam na rozszerzeniu z polskiego, ale pani i tak z nami ją omawiała... byłam naprawdę zachwycona! Gdy się już przejdzie przez rozdział o Piłacie, to jest super :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem, jakim cudem udało się mi ominąć tę książkę w liceum... Mimo tego, że od ponad trzech lat jestem studentką, więc nie obowiązują mnie już lektury, to sięgnę po "Mistrza i Małgorzatę", bo warto znać klasykę. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj jeśli warto przeczytać, to na pewno sięgnę po nią ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Trudna w odbiorze, ale potrafi opętać :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się twój blog, masz bardzo ładny styl w którym piszesz recenzje. Oby więcej osób przekonało się o twoim świetnym blogu xd

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmm...obejrzę się za tą pozycją w bibliotece :)
    Z Twojej recenzji wynika, że ta lektura jest...godna przeczytania, więc czemu nie? :D
    Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń