Mistrz
i Małgorzata to jedna z tych książek, które trzeba
przeczytać. Wobec powyższego wraz z rozpoczęciem wakacji odnalazłam trochę już
pożółkły, pachnący starością tom na półce, aby mieć go cały czas pod ręką. I
tak przeleżał mniej więcej miesiąc w różnych zakamarkach mojego pokoju, aby w
końcu pojechać razem ze mną nad morze. Gdy opiekun mojej grupy, będący
równocześnie dyrygentem mojego chóru rzucił okiem na okładkę rozpoczynanej
właśnie przeze mnie książki, uśmiechnął się i powiedział: „Mistrz i Małgorzata? To taka pokręcona książka. Coś dla ciebie.”
I rzeczywiście, po lekturze mogłam z pełnym
przekonaniem powiedzieć : tak, to jest
pokręcona książka. Zwłaszcza, że spodziewałam się czegoś zupełnie innego.
Czegoś…bo ja wiem? Realistycznego? Nie wiedzieć czemu wydawało mi się, że tzw. klasyka literatury światowej musi
traktować tylko o rzeczach poważnych. I mimo, że w Mistrzu i Małgorzacie powagi nie brakuje, to całość może z lekka
przypominać psychodeliczny sen po ciężkich prochach.
Wątpię, aby znalazł się ktoś, kto nie wie, o co w tej
książce chodzi, ale w wielkim skrócie: opowieść dzieje się równolegle na kilku
płaszczyznach. Wątek historyczny przeplata się z miłosnym, a baśń z satyrą na
rzeczywistość Moskwy lat trzydziestych. Oto do tego sławetnego miasta przybywa
Woland, persona tajemnicza i trochę podejrzana, podająca się za mistrza czarnej
magii. Otoczony dziwną gromadą mężczyzna wprowadza sporo zamieszania w szare
życie moskwian. W tym samym czasie, w tym samym mieście nieszczęśliwa
Małgorzata usycha z tęsknoty za dawną miłością w osobie mężczyzny, którego
nazywała Mistrzem. Drogi tych dwojga splatają się ze sobą, a ich historia
przeplatana jest fragmentami powieści historycznej o Piłacie.
Postacią, która mnie najbardziej zaintrygowała, jest
Behemot. Może po prostu dlatego, że uwielbiam koty, ale on miał w sobie coś
niesamowicie przyciągającego. Sam jego sposób bycia, to, co mówi…
–
To wódka? – słabym głosem zapytała Małgorzata.(...)– Na litość boską, królowo –
zachrypiał – czy ośmieliłbym się nalać damie wódki? To czysty spirytus.
Trudno mi pisać o tej książce. Szczerze mówiąc,
również trudno mi się ją z początku czytało. Tak… ciężko. Nie mogłam jej długo
czytać. Jednak im dalej, tym było lepiej, aż w końcu nie mogłam się oderwać.
Bardzo rzadko spotykam się z takim zjawiskiem, że książka ma w sobie coś…
nieokreślonego, co przyciąga i fascynuje. Geniusz? Trudno powiedzieć. Jednak z
pewnością mogę napisać, że ta książka jest- i będzie- ponadczasowa. Chyba każdy
mógłby w niej znaleźć coś dla siebie. Niezliczona ilość wątków i tematów nie
utrudniają jednak zrozumienia fabuły. Przyznam, że trochę mnie rozczarował
wątek miłości Mistrza i Małgorzaty, był dla mnie odrobinę wydumany. Podobno są
ludzie, dla których jest on najważniejszy w całej książce. Cóż… de gustibus non
disputandum est. Ale poza tym – było wspaniale. Czarny humor, absurd, satyra.
No i to, co bardziej lubię, czyli przyczynowość- zwłaszcza na samym początku.
Zebranie w Massolicie się nie odbędzie, ponieważ Annuszka rozlała olej
słonecznikowy. Dla kogo to zdanie nie ma sensu, nich czym prędzej wyciągnie z
półki Mistrza i Małgorzatę i zacznie
czytać. Warto.
Jestem w trakcie tej lektury i choć jest ciężko, zaczyna mi się coraz bardziej podobać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Mam w planach, wiadomo. Trochę się obawiam, ale ta książka ma w sobie coś przyciągającego i wcale nie jest to etykietka z napisem "klasyka". A koty i ja uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńByła to moja ulubiona lektura! Niby nie bylam na rozszerzeniu z polskiego, ale pani i tak z nami ją omawiała... byłam naprawdę zachwycona! Gdy się już przejdzie przez rozdział o Piłacie, to jest super :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, jakim cudem udało się mi ominąć tę książkę w liceum... Mimo tego, że od ponad trzech lat jestem studentką, więc nie obowiązują mnie już lektury, to sięgnę po "Mistrza i Małgorzatę", bo warto znać klasykę. :)
OdpowiedzUsuńOj jeśli warto przeczytać, to na pewno sięgnę po nią ;)
OdpowiedzUsuńTrudna w odbiorze, ale potrafi opętać :D
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się twój blog, masz bardzo ładny styl w którym piszesz recenzje. Oby więcej osób przekonało się o twoim świetnym blogu xd
OdpowiedzUsuńHmm...obejrzę się za tą pozycją w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńZ Twojej recenzji wynika, że ta lektura jest...godna przeczytania, więc czemu nie? :D
Serdecznie pozdrawiam !