Niedzielnie nie na temat.
Nie na jaki temat? Książkowy, oczywiście. ...i nie tylko zawarte w podtytule daje mi w tym zakresie dużą swobodę. Będę pisać o wszystkim co mi w duszy gra, co mi w głowie siedzi, co mi leży na sercu. O wszystkim. Niekoniecznie co tydzień- czasem co dwa tygodnie, a czasem pewnie i co miesiąc. Ale zawsze w niedzielę. A cykl zacznę tekstem pod tytułem...
W powietrzu czuć już jesień
Pantha
rei kai ouden menei.
W powietrzu czuć już jesień. Nieuchwytny,
charakterystyczny zapach, zmieniony zaledwie o ton lub dwa, ale- zmieniony. Coś
jest już nie tak… Tak samo niebo. Błękit nie jest już tak błękitny, a chmury,
tak samo jak latem białe i pierzaste, są już nasycone… jesiennością. Wszystko
jest bardziej jesienne. Jeszcze tylko ziemia zachowała w sobie lato; gdy stąpam
po niej bosymi stopami, czuję je przenikające przez skórę. Lato… Ale ziemia tak
szybko się nie zmienia. Co innego powietrze. Wiatr jest już jesienny,
chłodniejszy. Tylko ziemia tak szybko się nie zmienia.
Gdy wyszłam dzisiaj na dwór po natkę pietruszki, od
razu to poczułam. Przeraża mnie, jak szybko życie przecieka mi przez palce.
Dopiero co zaczynały się wakacje, egzaminy, zima… Dopiero co. A już czuć w
powietrzu jesień. Czuję się jak kulka, rzucona z góry, która toczy się wciąż
szybciej, szybciej, szybciej, rozpędza się, a gdy już-już ma ulecieć w
powietrze, staje. Na zawsze. To straszne. W powietrzu czuć już jesień, a ja
czuję, jakby coś… przemijało. Dzieciństwo?
Kiedyś wszystko było wolniejsze. I prostsze. Było czarne
i białe. A teraz wszędzie widzę odcienie szarości. Nie wiem już, co jest
prawdziwe, w co powinnam wierzyć. Niewiele jest pewnych rzeczy w moim życiu.
Próbuję trzymać się ich, kurczowo zaciskam palce. A dookoła wszystko się
zmienia, szybko, szybko, szybko, wiruje, odlatuje, znika. I już tego nie ma.
Nic już nigdy nie będzie takie, jakie było przedtem. Widok, na który patrzysz,
będzie taki tylko teraz, już, w tej konkretnej chwili. O, ptak odleciał. I już
jest inaczej. I nigdy nie będzie tak samo.
W ogóle ten czas, to dziwna rzecz, prawda? Zmienny i
stały równocześnie. Wszystko płynie, powiedział. I to prawda- wszystko płynie.
Czas płynie, zmienia się, pozostając paradoksalnie niezmiennym. Przemija
szybko, za szybko, a równocześnie chwile potrafią ciągnąć się jak godziny.
Czterdzieści pięć minut fizyki urasta do wieczności. Tymczasem całe miesiące
przemijają jak pstryknięcie palcem. I wydarzają się tylko raz.
W powietrzu czuć już jesień. Ani się obejrzę, a
będzie zima. Zima, wiosna, lato. I znów jesień. Czasem mam
wrażenie, że w ogóle
się nie zmieniam. Jednak ludzie i rozsądek mówią co innego. Czuję się jak…opowieść. Jest wciąż ta sama, cały czas, jednak w miarę jej trwania ciągle
dowiadujesz się o niej czegoś nowego. A równocześnie od początku wszystko, czego
się od niej dowiadujesz, jest już w niej zawarte. Czy to jednak nie znaczy, że
nie mam wpływu na własny rozwój? Na życie? Ktoś mną kieruje? Ktoś- na pewno.
Jednak nie chciałabym być marionetką na sznurkach.
Przez otwarte okno wpada wiatr. Pieje kogut- tylko
dzisiaj tak… wyjątkowo. Liście szumią w ten sposób tylko ten jeden raz. W
powietrzu czuć już jesień.
23
VIII 2013
Nieźle! Sama to napisałaś? Jeśli tak to... nie wiem. Świetny tekst! Z tym czasem. Że płynie, ale czasem jakby się zatrzymywał - zgadzam się ;) Z wszystkim co tu napisałaś się zgadzam!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej! Tak... Ja też już czuję jesień.
Fajnie, że o mnie wspomniałaś :D
Pozdrawiam
Dziękuję :) I naprawdę sama to napisałam. Po przyniesieniu natki do zupy :D
OdpowiedzUsuńbardzo dobry tekst, zrobiło się tak melancholijnie :)
OdpowiedzUsuńPodobają mi się takie cykliczne posty na blogach, chyba sama muszę u siebie coś takiego zorganizować - serię, w której będę sobie mogła pogadać o wszystkim i o niczym :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten zapach jesieni :) dla mnie tak właśnie pachnie melancholia :) wrzesień i październik to moje ulubione miesiące. Już nie mogę sie doczekać kiedy będzie można szurać butami w liściach :)
OdpowiedzUsuń