wtorek, 5 lutego 2013

Cień wiatru


Pod okładką każdej z tych książek czeka na odkrycie bezkresny wszechświat, podczas gdy za tymi murami życie upływa ludziom na futbolowych wieczorach, na radiowych serialach, na własnym pępku i tyle.



Kiedy otwieram dobrą książkę, przestaję istnieć w trzech wymiarach. Ciało jest tylko ciałem; ileś tam komórek w iluś tam narządach funkcjonuje nadal. Ale to nie jestem ja, to tylko moja skorupka- jak powiedziałby Mały Książę. Ja- moja dusza, umysł, osobowość, nazywajcie to jak chcecie- wnika w książkę. Litery wypływają spomiędzy kartek i oplatają mnie ciasnym kokonem. Dla innych to tylko znaki na papierze-ja widzę miasta, lasy, kraje. Znajduję się w świecie, którego jeszcze nie znam. Z każdą przewrócona kartką odkrywam nowy szczegół. Spotykam ludzi- mam przyjaciół i wrogów, a równocześnie jestem każdym z nich. Jestem zwycięzcą i pokonanym, dobrym i złym, głównym bohaterem i epizodyczna postacią. Mam miliony żyć do przeżycia. Za każdym razem inny charakter, inny bagaż doświadczeń. Odkrywam opowieść, zdanie po zdaniu- historia dzieje się na moich oczach.

Siedzę na lekcji i tylko czekam, gdy będę mogła otworzyć książkę. Leży na moich kolanach; delikatnie gładzę ja palcami. Czuję jak pod okładką pulsuje opowieść. Po dzwonku łapczywie chwytam kolejne słowa, jak łyk powietrza po długim nurkowaniu. Ludzie przychodzą i odchodzą, czegoś ode mnie chcą. Chcą zadania z matematyki, chcą, żebym wysłuchała ich problemów, mimo że nie chcą słuchać o moich. Chcą wiedzieć  co znowu czytam mimo że tytuł nic im nie mówi, a historia ich nie obchodzi. Nieliczni chcą porozmawiać ze mną naprawdę. Innych najchętniej odgoniłabym jak natrętne muchy. Interesuje mnie tylko opowieść.

Taką właśnie książką jest Cień wiatru. Kiedy ją czytam, wokół mnie materializuje się XX-wieczna Barcelona. Nie lubię miast-nigdy ich nie lubiłam- ale ciemne, wąskie uliczki, gazowe latarnie, stare kamienice i bramy przedstawione w Cieniu wiatru intrygują mnie i wprawiają w jakiś tajemniczy nastrój. Sama historia nie jest może zbyt skomplikowana, ale język autora, atmosfera Barcelony i sam pomysł Cmentarza Zapomnianych Książek sprawiają, że nie można się oderwać. Ta książka mnie urzekła, i nie tylko mnie- została okrzyknięta światowym bestsellerem. Według mnie słusznie. Na pewno przeczytam inne książki tego autora i mam nadzieję, że będą tak dobre jak ta.

2 komentarze:

  1. Ciekawy opis, chyba przeczytam tę książkę :)
    P.S Na moim blogu nowy post. Mam nadzieję że nie będziesz nim rozczarowana :) http://wladzaipotega.blogspot.com/
    Pozdrawiam ~Riddle

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam ją;) podobała mi się

    OdpowiedzUsuń