Dom dzienny, dom nocny to książka, do której podchodziłam z
mieszanymi uczuciami, bo czytałam ja już kiedyś, dawno temu, gdy miałam 10 lat.
Dziwne, że bibliotekarka w ogóle mi ją wypożyczyła-ja bym jej nigdy nie dała
mojej 10-letniej siostrze- a wtedy nie przeczytałam jej całej, bo uznałam ją za
dziwną. Zapamiętałam z niej tylko Marka Marka i mnicha, który chciał być
kobietą.
Teraz, po kilku latach, książkę przeczytałam już w
całości i spodobała mi się o wiele, wiele bardziej. Jest inna od wszystkich
książek, które do tej pory czytałam- książek z jasno określonym początkiem i
końcem, w których wszystkie wątki jednoznacznie łącza się ze sobą. Dom dzienny, dom nocny mogłabym nazwać opowieścią o opowieściach. Autorka
powoli snuje historię, wplata w nią zupełnie inne wątki, pozornie niepowiązane,
znów wraca do swojej opowieści, by potem poczęstować nas żywotem legendarnej
świętej. Na początku może to być trochę dezorientujące, ale później wszystko
zaczyna się w cudowny sposób łączyć. Odnajdujemy nagle w książce dom, który już
kiedyś występował, to samo wzgórze, tą samą osobę, ten sam sen. Ale tak do końca nie można się w tej książce
odnaleźć- nie za bardzo wiadomo, co jest prawdą, a co wizją. Baśń miesza się z
codziennym życiem. Ale to właśnie pozwala się zatopić w tej książce i sprawia,
że nie można się od niej oderwać. Można do niej wejść, jak do tytułowego domu, usiąść w ciemnym kącie i zapomnieć
o całym świecie. A po zamknięciu książki nadal błądzić po korytarzach, zaglądać
do pokojów i odkrywać nowe rzeczy. W tym domu jest samotnie. Cicho. Trochę
niepokojąco. Ludzie pojawiają się i znikają, mają pracę, zapasy na zimę, mają
nawet własne sny. Ale sami wydają się postaciami ze snów. Mniej lub bardziej
baśniowi, maja niewyraźne kontury, jakby zbudowane z mokrej mgły. Jednemu z
nich wydaje się, że jest wilkołakiem-a może naprawdę nim jest? Inny dusi w sobie czarnego bociana. No i
perukarka, która w piwnicy zapada w sen zimowy. A najstraszniejsze jest to, że
widzę ich codziennie- mijam ich w sklepie, na ulicy, przechodzą obok mojego
domu, kiedy śpię. Na przykład ten Marek Marek, którego zapamiętałam tak dobrze.
Widzę go bardzo często- teraz zdałam sobie z tego sprawę. Blondyn, wyblakłe
oczy, pijak. To wszystko pasuje do faceta, który codziennie siedzi pod sklepem.
Z koleżankami nazwałyśmy go Panem Tumnusem, ze względu na jego szczeciniasta
brodę. Ale właśnie teraz zdałam sobie sprawę, że to przecież Marek Marek-
drobny, chudziutki, z błękitnymi oczami,
które zawsze mnie intrygowały. Zmartwychwstał i przeniósł się z Kotliny
Kłodzkiej na drugi koniec Polski. Często mija mnie, gdy wracam ze szkoły. Mam
wrażenie, że kiedy się odwrócę, będzie stał za mną. Boję się. A może to
wszystko mi się śni.
Kiedy byłam mała, interesowałam się bardzo snami. W ogóle
wtedy interesowałam się wszystkim. Przeczytałam mnóstwo dużych,
popularnonaukowych książek z obrazkami, z których dowiedziałam się o szybkich
ruchach gałek ocznych i mechanizmach powstawania snu. Przeczytałam nawet sennik
mojej mamy. Przestraszyłam się, bo było tam napisane, że dzieci często mają sny
o lataniu, a ja nigdy takich nie miałam. Myślałam, że może jest coś ze mną nie
w porządku. Zapamiętałam tylko jeden mój sen z dzieciństwa- o wilkach. Wracałam
ze szkoły, a za mną powoli szła wataha wilków ze świecącymi na czerwono oczami.
Bałam się ich. Gdy doszłam do domu, wsiedliśmy do naszego starego czerwonego
Poloneza i zza okien rzucaliśmy w wilki kamieniami, a one powoli odchodziły.
Dziwny sen. Teraz właściwie prawie nic mi się nie śni. Ale często mam takie
niepokojące sny- nie koszmary, po prostu niepokojące sny. Albo przyłapuję się na
tym, że nie pamiętam, czy coś zdarzyło się na jawie czy we śnie.
Książka Olgi Tokarczuk jest tak naprawdę książką o
snach. Nawet cytat umieszczony na początku o tym mówi- Twój dom jest twoim większym ciałem. Rośnie w słońcu; śpi w ciszy nocy.
Miewa sny. Czyż twój dom nie śpi, a więc nie opuszcza miasta, by znaleźć się w
gaju lub na szczycie wzgórza? I wydaje mi się że cała ta książka jest
snem-snem jednego domu, przez którego piwnicę przepływ rzeka. Snem wszystkich
ludzi, którzy tam mieszkali, i wszystkich tam zapraszanych. Echem wszystkich opowiadanych tam historii.
Jest noc- cicha, mglista, niespokojna- a dom śni.
Witam Autorkę:) Gratuluję bardzo udanego debiutu i cieszę się, że mogę przeczytać te teksty. Czekam na następne.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycony wpisem dot. "Domów" O. Tokarczuk. Bardzo podobne emocje wywołała we mnie ta książka...
"Jest noc- cicha, mglista, niespokojna- a dom śni". Piękne!
Pozdrawiam - Wierny Czytelnik (Tomek K.)
Bardzo przydatny blog, będę wpadać :)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział na moim blogu, zapraszam serdecznie :) http://wladzaipotega.blogspot.com/ Mam nadzieję że się spodoba :)
OdpowiedzUsuń