Żonę podróżnika w czasie postanowiłam przeczytać trochę dlatego, że jest na liście 100 książek BBC, a trochę dlatego, że ma bardzo interesujący tytuł. O wiele lepiej i bardziej intrygująco brzmi Żona podróżnika w czasie niż sam Podróżnik w Czasie. Mimo, że historia przedstawiana jest z punktu widzenia różnych bohaterów i na początku trochę zmylił mnie ten tytuł, bo myślałam, że będzie tylko o żonie, to nie rozczarowałam się ani trochę.
Właściwie tę książkę mogłabym spokojnie zliczyć do
bardzo ostatnio popularnego gatunku, jakim jest paranormal romance. Zwykła
dziewczyna poznaje niezwykłego, można wręcz powiedzieć zmutowanego faceta,
zakochuje się w nim i mimo problemów żyją długo i szczęśliwie. Zazwyczaj omijam
takie pozycje szerokim łukiem. Jednak miłość Clare i Henry’ego diametralnie
różni się od jakże głębokich uczuć, przedstawionych w owych powieściach. Jest
taka… zwyczajna, mimo że niezwykła. Zwyczajne życie trochę niezwyczajnych
ludzi. Niezwyczajnych- bo Henry potrafi przenosić się w czasie. Jest to
związane z zmianami genetycznymi. Od czasu do czasu po prostu znika,
pozostawiając po sobie tylko stosik ubrań, i znajduje się nagle nagi, bez
dokumentów, bez pieniędzy, nawet bez plomb w zębach, w nieznanym sobie czasie i
miejscu. Bardzo problematyczne, prawda? Henry, aby przeżyć, musi kraść, kłamać,
bić się, uciekać, uciekać, uciekać. I nagle wraca do domu- po minucie,
godzinie, tygodniu. Wraca. I znowu znika. A mimo to tych dwoje ludzi potrafiło
stworzyć dom, rodzinę. Nie bez problemów, ale- rodzinę. Tak pogardzana w
dzisiejszym świecie.
Książka niepozbawiona jest minusów. Sposób narracji
nie za bardzo przypadł mi do gustu, tak samo jak drobne potknięcia
stylistyczne- w takich wypadkach trudno określić, czy to wina autorki, czy
tłumacza. Jednak są to naprawdę ledwo zauważalne błędy. Ta opowieść bardzo mnie
poruszyła i momentami wzruszyła- a wzruszyć mnie naprawdę trudno, zwłaszcza
historiami miłosnymi. Bardzo podobał mi się także pomysł, aby na końcu
zamieścić fragment Odysei- scenę
spotkania Odyseusza i Penelopy. Krótko mówiąc, jest to bardzo dobra książka,
oparta na znakomitym, oryginalnym pomyśle, ładnie napisana, poruszająca, z
chwytliwym tytułem. Zdecydowanie polecam- również tym, którzy do tematyki miłosnej
nie są przekonani.
Zmiany genetyczne, już mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPomimo tych kilku minusów, ja chętnie przeczytałabym tę książkę!
OdpowiedzUsuńTrudno znaleźć książkę absolutnie bez żadnych minusów :) Ale tutaj plusy decydująco przeważają:) Miłego czytania!
UsuńPo przeczytaniu twojej oceny z pewnością przeczytam! ALA
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam kiedyś tę książkę, ponieważ znajduje się ona na liście BBC, z którą mam zamiar w całości się zapoznać. Plany, planami, zobaczymy jak wyjdzie :) "Żona podróżnika w czasie" zainteresowała mnie po tym jak przeczytałam bardzo pozytywną recenzję tej książki na jednym z blogów już jakiś czas temu. Twoja opinia trochę mnie zdziwiła, bowiem jest trochę negatywna. Mimo to, jak już wspomniałam, kiedyś ją przeczytam. Nie w najbliższym czasie, ale kiedyś na pewno. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Może trochę źle to napisałam... Ta książka BARDZO przez duże B mi się podobała :) Ale musiałam się czegoś czepić :)
UsuńAha... Może nie ty źle coś napisałaś, tylko ja coś przekręciłam. Czasami mi się to zdarza. Dobra, przyznaję się. Nie czasami tylko bardzo często. :)
UsuńKsiążkę, tak czy siak, kiedyś przeczytam. :)
Nie mam nic przeciwko tematyce miłosnej, a "Żonę podróżnika w czasie" mam w planach. :)
OdpowiedzUsuń