sobota, 7 grudnia 2013

Pierwszy egzemplarz recenzencki- "Zabawka Boga"



Wśród przesyłek wyjętych ze skrzynki pocztowej bura koperta od razu rzucała się w oczy: była duża, pomięta i bardzo brudna. Nazwisko i adres napisano ołówkiem. Spojrzałem na znaczek. List został wysłany z Etiopii.


Kiedy byłam młodsza, jednymi z moich ulubionych filmów była seria o przygodach Indiany Jonesa. Od drugiej klasy podstawówki marzyłam o karierze archeologa; moją głowę wypełniały wizje zapomnianych cywilizacji zasypanych piaskami pustyni, dawnej magii i tajemniczych odkryć. Oczami wyobraźni widziałam swoje nazwisko wypisane na kartach historii między Howardem Carterem a Heinrichem Schliemannem. Jednak czas zweryfikował moje marzenia, a z planów studiów archeologii i egiptologii zostało mi tylko zamiłowanie do starożytności i tajemnic

Niepozorna książeczka ze starym mnichem na okładce. Pomarańczowe litery na białym tle układają się w tytuł Zabawka Boga. Takie okładki nie przykuwają wzroku feerią barw, nie krzyczą agresywnie z reklam. Jednak wystarczy zajrzeć do środka, by zapach grubego, miłego w dotyku papieru oraz zdjęcia ruin i pałaców zachęciły do lektury. Tym bardziej, że opowieść wciąga od pierwszego rozdziału. Już od początkowych stron czytelnik otrzymuje do rozwiązania zagadkę. Tajemniczy list, dawny przyjaciel i skarb, który może odmienić losy całego chrześcijaństwa. Cała historia, ciągnąca się przez dwadzieścia jeden wieków, skupia się wokół tego skarbu. Powieść podzielona jest na cztery części- cztery osoby, cztery punkty zwrotne opowieści. Autor swobodnie przeskakuje z dwunastego wieku do pierwszego, z ery Internetu do pieszych podróży przez pustynię. Akcja to zwalnia, to przyspiesza, trzymając czytelnika w ciągłym napięciu. Zakończenie aż do ostatnich stron pozostaje niewiadome.

Zabawka Boga jest bardzo realistyczna; mapy, zdjęcia, ludzie- to wszystko dodaje jej prawdziwości. Jednak historia przedstawiona w książce jest tak niesamowita, że trudno powiedzieć, w którym miejscu autor koloryzuje fakty. Słabszą stroną książki są główni bohaterowie (chociaż trudno ich nazwać „głównymi”)- Tadeusz oraz jego żona Wanda. Chciałabym dowiedzieć się o nich czegoś więcej; mało było odczuć samego autora, pomimo iż przez mniej więcej połowę książki prowadził pierwszoosobową narrację. Pomimo to dadzą się lubić i trzymałam za nich kciuki podczas długich poszukiwań. Bardzo podobało mi się natomiast przedstawienie bohaterów historycznych, takich jak św. Jan. Byli oni bardzo ludzcy- być może dlatego tak dobrze czytało mi się część opowiadającą o pierwszych wiekach chrześcijaństwa.

Książka Tadeusza Biedzkiego ma doskonale odmalowane tło historyczne, a oprócz wspaniałej przygody czytelnik może dowiedzieć się sporo o historii i kulturze. Opowieść wciąga jak najlepszy kryminał i angażuje czytelnika (a przynajmniej mnie J ) jak najwspanialsza powieść fantastyczna- a opis „książka oparta na faktach” wywołuje przyjemny dreszczyk. Polecam!



Za książkę dziękuję pani Karolinie i wydawnictwu Bernardinum

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz