czwartek, 18 lipca 2013

Wojna z perspektywy paczki Kaktusów


Gdy mówimy o literaturze wojennej z okresu II wojny światowej, zazwyczaj są  to wspomnienia, przepełnione bólem, smutkiem i cierpieniem. Książki o Holocauście, przejmujące, przerażające. Czasem brakuje mi książek opowiadające o losach zwykłych  Polaków w czasie wojny. W publikacjach dotyczących II wojny światowej (przynajmniej tych, które widzę na półkach bibliotek) przeważają książki właśnie o narodowości żydowskiej, ewentualnie o bohaterach narodowych, partyzantach, powstańcach. A czasem się zastanawiam, jak wyglądało wtedy życie przeciętnych ludzi, takich jak ja czy moja rodzina, którzy nie mieli właściwie żadnego wpływu na przebieg wojny.

Niedawno odnalazłam na półce dwie rozsypujące się książeczki. Pożółkłe kartki, pachnące starością i klejem, uśmiechały się do mnie jak starzy przyjaciele. I naprawdę czułam się, jakbym odnalazła starych przyjaciół. Dwie z moich ulubionych książek z dzieciństwa, zagubione gdzieś ponad cztery lata temu w czasie przeprowadzki do własnego pokoju. Podpisane panieńskim nazwiskiem mojej mamy, już bez czytania przenosiły do innej epoki. Od razu zatopiłam się w lekturze.

Seria Wiktora Zawady obejmuje trzy tomy. Niestety nie mam pierwszej części, ale książki są tak skonstruowane, że można je czytać oddzielnie. Wielka wojna z czarną flagą oraz Leśna szkoła strzelca Kaktusa opowiadają o losach grupki przyjaciół z Zamościa. Dzidek, Jasiek, Jędrek oraz jego siostra Milka mimo okupacji starają się żyć normalnie. W Wielkiej wojnie… możemy znaleźć mnóstwo opisów zabaw i rozrywek ówczesnych dzieci. Paczka Kaktusów na swój zabawny sposób stara się walczyć z okupantem, choćby rywalizując z młodymi Niemcami z Hitlerjugend lub ratując dawnego żydowskiego kolegę. Bohaterowie wplątują się w wiele niebezpiecznych sytuacji, jednak zawsze udaje im wyjść z nich cało.  Opowieść jest okraszona dużą dawką humoru, co na pewno ucieszy młodych czytelników. Jednak pomiędzy wybuchami śmiechu przychodzi czas na chwilę refleksji. W Wielkiej wojnie… Wiktor Zawada ukazuje wiele elementów okupacyjnej rzeczywistości, takich jak bieda, przesłuchania, wysiedlenia, wywózka na roboty. Podejmuje również problem germanizacji; ojciec Dzidka jest przez Niemców namawiany do przejścia na ich stronę- chcą, aby stał się volksdeutschem. Równocześnie poznajemy Romka, dawnego przyjaciela Kaktusów, którego rodzina postanowiła właśnie w ten sposób ominąć prześladowania. Chłopiec musi radzić sobie z kpinami i pogardą dawnych znajomych oraz sprzecznością własnych poglądów z sytuacją, w jakiej jest zmuszony żyć.

W Leśnej szkole strzelca Kaktusa bohaterowie muszą się zmierzyć z poważniejszymi problemami. Zielona ulica zostaje wysiedlona i część paczki Kaktusów trafia do lagru. Tymczasem najstarszemu Jaśkowi udaje się uciec; po długich poszukiwaniach trafia do leśnych partyzantów. Tam, wspominając dziecięce zabawy na Zielonej, występuje przeciwko nazistom zbrojnie. W obu częściach przewija się motyw historii Długiego Hansa, młodego Niemca, który najpierw w Hitlerjugend, a potem już w SS uprzykrza życie bohaterom.
Książki Wiktora Zawady dają pełny obraz tego, co działo się z Polakami w czasie niemieckiej okupacji. 

Pomimo że to książki dla dzieci, realizm i szczegółowość przedstawianych wydarzeń, wciągająca akcja oraz autentyzm zadowolą również starszych czytelników. Humor przeplata się tutaj z tragedią. Jest to dla mnie książka wyjątkowa; być może dlatego, że te wydarzenia działy się blisko mojego miejsca zamieszkania. Po lekturze zajrzałam do internetu i przeczytałam kilka artykułów o Dzieciach Zamojszczyzny. Ogrom cierpienia, na które skazani byli ci najmniejsi i bezbronni, przeraża i paraliżuje. Tym bardziej musimy o tym teraz czytać, mówić, pisać, gdy Polaków usiłuje się uczynić współwinnymi.


Mam tylko jedną uwagę do książek pana Zawady: nie ma tam ani słowa o zbrodniach radzieckich. Rosjanie są zawsze przedstawiani jako wyzwoliciele, a nawet gdy mówi się o ludobójstwie na Wołyniu, którego rocznicę niedawno obchodziliśmy, jest napisane że to robili „Ukraińcy sprzyjający Niemcom”. Ale- takie były czasy. Książka wydana w 1968 roku  nie mogła mówić całej prawdy. Inaczej smutni panowie z cenzury skazaliby ją na zapomnienie.  

Ewa Demarczyk Wiersze Wojenne tekst-Krzysztof Kamil Baczyński

1 komentarz: