sobota, 5 października 2013

Rio Anaconda



Niedawno pisałam o książce Blondynka u Szamana Chciałam o niej już zapomnieć, zająć się własnym życiem, ale… Puszcza nie odpuszcza tak łatwo (pisząc to, zdałam sobie sprawę, jaka to wspaniała gra słów). Tak, tak, Puszcza tak łatwo nie odpuszcza i nie mogę się jakoś odpuszczyć. Dlatego z mojego wielkiego stosu wyciągnęłam książkę Rio Anaconda autorstwa Wojciecha Cejrowskiego. I znów się zapuszczyłam. Rodzina krzyczy, że prawie mnie nie ma w domu, a jak jestem, to siedzę z nosem w książce, a mnie… tak naprawdę nie ma. Jestem w Amazonii- po raz kolejny. Ta kraina czasem wydaje mi się nawet bardziej magiczna niż Śródziemie. Amazonia… wsłuchajcie się. Słyszycie? Nieustanne, pulsujące życie dźwięczy tysiącem odgłosów. Śpiewy i krzyki, trele i ćwierki ptaków. Szum wody. Szum wiatru w koronach drzew. Ryki zwierząt. Bzyk owadów. I ten nieuchwytny, niezauważalny, ale obecny przecież dźwięk- życia. Niemal słyszysz jak rosną drzewa, jak rozkwitają pąki, słyszysz jak korzenie piją wodę, a liście słońce. Nie słychać tylko jednego- Indian.

Indian, tych prawdziwych, pierwotnych, jest coraz mniej. Ale nie tylko dlatego ich nie słychać. Poruszają się bezszelestnie; nawet najmniejsza gałązka nie zatrzeszczy pod ich bosymi stopami, nawet najmniejszy listek nie zaszeleści, poruszony ich miedzianym ramieniem. Indianie z Dzikich Ziem, żyjący w Puszczy od tysięcy lat, są wspaniali w ukrywaniu się. Jednak do tej pory musieli się ukrywać tylko przez zwykłymi, codziennymi niebezpieczeństwami Puszczy, a teraz dochodzi jeszcze coś nieznanego, nieokreślonego, przerażającego, czego przybycie zwiastuje pojawienie się wśród nich białego człowieka o oczach koloru wody.

Cywilizacja.

Razem z Wojciechem Cejrowskim podróżujemy od miejsc, w których cywilizacja występuje w natężeniu znanym z naszej europejskiej rzeczywistości, aż do tych, w których jedynym jej przejawem jest porzucona dawno, dawno temu przez samotnego badacza dziurawa skarpetka japońskiej produkcji. Z każdą przewróconą stroną oddalamy się coraz bardziej od znanego nam świata, równocześnie zagłębiając się w pierwotność Amazonii. Od sennych, latynoskich miasteczek, w których władzę sprawuje mafia, poprzez już częściowo ucywilizowane wioski Indian, w których choroby leczą naprzemiennie uczeń szamana i europejskie szczepionki, aż do samego środka Puszczy, kwintesencji dzikości, do której nowoczesność (na szczęście) jeszcze nie dotarła, choć zbliża się nieubłaganie… Ale na razie jeszcze ostatni wolni Indianie żyją, jak żyli przed tysiącami lat, żyją w świecie, w którym niepodzielną władzę sprawują Puszcza i Pachamama, która jest Puszczy jakby uosobieniem. Żyją w świecie pełnym czarów i pierwotnej magii, i nie, to NIE są tylko zabobony. Tak jak my mamy technologię, naukę i ekonomistów, tak Indianie mają czary i szamanów. Jednak czy te dwie rzeczywistości tak bardzo się różnią? W swojej książce Wojciech Cejrowski udowadnia że nie aż tak, jak byśmy się spodziewali.

Rio Anaconda to książka wielowątkowa. Autor porusza w niej wiele ważnych kwestii, wprowadza czytelnika w swoje przemyślenia i refleksje. Bardzo podobał mi się styl Cejrowskiego- lekki, z niewymuszonym humorem. Gwarantuję, że będziecie się śmiać. A może również bać, o ile wprowadzicie się w odpowiedni nastrój. Cisza, ciemny pokój, monotonnie tykający zegar i Puszcza przed oczami. Dreszcze mogą przebiec po plecach.


Naprawdę trudno mi pisać o tej książce. Jednak zdecydowanie polecam ją wszystkim, których pociągają dalekie podróże, pierwotne cywilizacje i niewyjaśnione tajemnice. A także tym, którzy tych fascynacji jeszcze w sobie nie odkryli. Rio Anaconda jest książką wspaniałą, ale w pewien sposób również… przygnębiającą. Jesteśmy świadkami prawdopodobnie ostatnich indiańskich społeczności. Boję się myśleć, że być może nigdy nie będę mogła przeżyć na własnej skórze tego, o czym czytam w takich książkach. 

7 komentarzy:

  1. Uwielbiam tę książkę! Zresztą, ja uwielbiam wszystkie trzy książki Cejrowskiego i wracam sobie czasem do nich, i fragmenty tylko czytam i aż się dusza wyrywa...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę jak najszybciej przeczytać dwie pozostałe :) Dokładnie, dusza się wyrywa...

      Usuń
  2. Lubię książki Cejrowskiego. "Lądowanie na dnie morza to też lądowanie", a "spadanie to także rodzaj lotu" - ubawiły mnie opisy podróży lotniczych.
    Dżungla jest piękna i groźna. To miejsce raczej nie dla mnie - nie lubię robali. Zarówno tych kąsających jak i robaczków jako potencjalnego posiłku.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jeszcze nie czytałam żadnej książki Cejrowskiego chociaż dwie stoją w biblioteczce rodziców. Koniecznie muszę nadrobić te braki, bo coś czuję, że warto! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zdecydowanie warto sięgnąć po książki Cejrowskiego. Można nie zgadzać się z jego poglądami, ale przyznać trzeba, że jego obserwacje świata są ciekawe i świetnie opisane...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem jak to się stało, że jeszcze nie czytałam tej książki!!! najwyższa pora to zmienić! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawa recenzja, ale to nie mój styl ;/ Chyba sie nie skuszę.
    Btw. bardzo ciekawe tło :p
    Pozdrawiam !
    + zapraszam do przeczytania recenzji na http://arenaksiazek.blogspot.com/ :>

    OdpowiedzUsuń