sobota, 4 maja 2013

Listy starego diabła do młodego


Jeśli chodzi o diabły, istnieją dwa równie wielkie, a równocześnie przeciwstawne sobie błędy, w które może popaść nasze pokolenie. Jednym z nich jest niewiara w ich istnienie. Drugim wiara i przesadne, a zarazem niezdrowe interesowanie się nimi. Oni sami są jednakowo zadowoleni z obu błędów i z tą samą radością witają zarówno materialistę, jak i magika. 
Listy starego diabła do młodego. Tytuł przewrotny, zaskakujący. Tak jak cała książka.  To zaledwie stupięćdziesięciodwustronicowe dziełko, jednak przeczytanie go zajęło mi bardzo dużo czasu. Dlaczego?  Nużący styl? Nieciekawa historia? Nic z tych rzeczy. Po prostu Listy starego diabła do młodego nie należą do książek, które można czytać na szkolnym korytarzu, w zatłoczonym autobusie, czy między jednym zdaniem nauczyciela a drugim. Ta książka wymaga skupienia. A jeśli się nad nią choć trochę zastanowić, dochodzimy do budujących, choć często przerażających wniosków.
Sam temat jest już bardzo interesujący: książka napisana jest w formie listów, które do swojego siostrzeńca Piołuna, początkującego kusiciela, pisze doświadczony diabeł Krętacz. Udziela mu wielu rad, dotyczących przeciągnięcia człowieka na ciemną stronę. Okazuje się bowiem, że każdy człowiek, oprócz znanego każdemu anioła stróża, ma też własnego kusiciela, którego zadaniem jest sprowadzenie go do Piekła. Można dowiedzieć się mnóstwo o ludziach. Drobne niedociągnięcia w naszym postępowaniu, które zazwyczaj nam umykają, a okazują się tak istotne. Schematy myślowe, powtarzane właściwie przez wszystkich. I pozy, które człowiek przyjmuje, aby przypodobać się innym. Przyznam, że lektura tej książki była dla mnie odrobinę zawstydzająca, gdy uświadamiałam sobie, że cechy, które wyśmiewam u Pacjenta Piołuna, są moimi własnymi. Dlatego warto przeczytać tę książkę, nawet dlatego, aby zastanowić się trochę nad swoim charakterem.

Kolejnym tematem podjętym przez Lewisa w Listach… jest natura diabłów, złych duchów. Autor, mimo że nie pisze wprost o ich cechach, przedstawia je bardzo dokładnie. Gdy wyobrażamy sobie diabła, zazwyczaj widzimy czarnego potworka, z rogami i krowim ogonem. Krętacz doskonale zdaje sobie sprawę z takiego stanu rzeczy; więcej, jest z niego niezmiernie zadowolony. Lepiej, żeby ludzie nie widzieli nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę. Lewisowskie diabły uznają ludzi za głupców, wyrażają się o nich z pogardą, jednak pragną ich duszy. Dowiadujemy się, że Szatana zżera niesamowita pustka- dlatego chce pożreć, wchłonąć wszystko dookoła. Nie może on pojąć miłości Boga do ludzi- wydaje mu się niemożliwe, aby tak po prostu, bezinteresownie ich kochał- i jest pewien, że pod przykrywką Zbawienia ukrywa się chytry plan, dążący do wykorzystania ludzi. Krętacz na początku wydaje mi się nawet cywilizowany- jednak ostanie listy odkrywają jego drapieżną, krwiożercza naturę. Tak naprawdę każdy diabeł jest ogromnym egoistą. Diabły są niesamowicie poważne, do granic realistyczne. Dlatego największym dla nich zagrożeniem jest… poczucie humoru.

Mniej więcej w środku książki zaczęłam się zastanawiać, jak się to wszystko zakończy. Wydawało mi się, że Piołun jednak będzie w końcu triumfował. Jednak ostatni list zupełnie mnie zaskoczył. Rzadko natrafiam na tak dobre zakończenie książki- ono było po prostu doskonałe. Zaskakujące, słodko-gorzkie i w pełni satysfakcjonujące- choć też trochę przerażające. Geniusz Lewisa, objawiony mi w pierwszej klasie podstawówki przy Lwie, czarownicy i starej szafie, oczarował mnie po raz kolejny.

Doprawdy, najpewniejsza drogą do Piekła jest droga stopniowa- łagodna, miękko usłana, bez nagłych zakrętów, bez kamieni milowych, bez drogowskazów.
        
                

4 komentarze:

  1. Bardzo cenię Lewisa, więc chętnie zapoznam się z tą pozycją :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja już czytam tę książkę. Jestem na stronie 52. :)Ala

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy nie będzie dla ciebie za trudna :) No ale, zobaczymy, w piątek mi powiesz :)

      Usuń
  3. Czytam ją cały czas, od Wielkanocy, z dużymi przerwami. Wciska w fotel. Chyba pierwsza książka Lewisa, której przesłanie jest tak mocne i tak oczywiste. A potem pojawiają się nadchodzące myśli, wyrzuty sumienia, szeroko otwarte oczy...
    Wspaniała.

    OdpowiedzUsuń