Dawno mnie nie było, oj, dawno… lista książek do zrecenzowania wydłużyła się znacznie, listopad zleciał nie wiadomo kiedy i zima już nieśmiało puka do okien, przypominając o sobie mroźnymi porankami, pierwszymi czekoladowymi mikołajami w sklepach i szybko zapadającym zmrokiem. Grudzień przywitał nas pierwszym śniegiem i orkanem (miecz Percy’ego!) Ksawerym. A ja, otoczona ciasnym kokonem lekcji i obowiązków, trochę zapomniałam o blogu i o Was. W ramach przeprosin przygotowałam nowy cykl recenzji, którego pomysł dojrzewał we mnie już od bardzo dawna. Mianowicie, stwierdziłam kiedyś, że skoro już po moim domu grasują trzy stworki, zwane roboczo siostrami, a każda z nich przejawia mniej lub bardziej rozwiniętą pasję czytelniczą, to czemu miałabym tego nie wykorzystać? Tak więc od czasu do czasu na blogu pojawiać się będą książki czytane i recenzowane przez moje siostry- a skoro dzieci podobno nie kłamią, to chyba nigdzie nie znajdę lepszych recenzentów.
11 lat to wiek, w którym młodzi czarodzieje
rozpoczynają naukę w Hogwarcie. To również najwyższy czas, aby podsunąć
siostrze Harry’ego Pottera- książkę,
która zaczarowała dzieciństwo milionów. Moja Kasia książkę szybko
przeczytała i stwierdziła, że było super. Ale napisać chociaż pięć zdań- to już
był problem. Nawet obietnice wiecznej sławy w blogosferze nie były w stanie jej
przekonać J.
Jednak w końcu coś tam naskrobała, i oto efekty:
Książka
„Harry Potter i Kamień filozoficzny” opowiada o przygodach trójki przyjaciół:
Harry’ego, Rona i Hermiony. Bardzo mi się podobała. Uważam, że powinno być
lepiej opisane spotkanie z Voldemortem, ale to nie zmienia mojej oceny książki.
Była fantastyczna.
Zaciekawiło
mnie to, że Hermiona, choć pochodziła z mugolskiej rodziny, najlepiej się
uczyła i czarowała. Jest moją ulubioną postacią, bo zawsze znajdzie sposób na
wszystko. Draco Malfoy od początku wydał mi się dziwny.
„Harry
Potter” zmienił mój typ czytanych książek. Kiedyś czytałam tylko takie „pamiętnikowe”,
ale chyba bardziej polubię fantastykę.
Postanowiłam również wrócić do opowieści, nad którą
kiedyś zarywałam noce. Mam do tej książki ogromny sentyment, i może dlatego
trudno mi będzie ocenić ją obiektywnie. Ale ponieważ po wielokrotnym czytaniu
nie odczuwa się już tak dużego napięcia, zaczyna się zwracać uwagę na coś
innego- kunszt pisarza. Pani Rowling snuje opowieść lekko, zgrabnie, dobrze
opisuje bohaterów. Doświadczony potteroman zauważy nawiązania do kolejnych
części. Mieli jednak dziwne wrażenie, że
Snape po prostu czyta im w myślach.- Snape był przecież mistrzem legilimencji.
Takich z pozoru nic nie znaczących zdań można znaleźć o wiele więcej.
Niedługo święta. Na pewno macie w rodzinie jakieś
dziecko, które jeszcze nie odbyło podróży do Hogwartu. Może warto mu ją podarować?
Może to być jeden z najwspanialszych prezentów w całej książkowej przygodzie.
Jedna z najlepszych serii wszech czasów :) Akurat pierwszy tom jest dla mnie najsłabszy, ale później jest tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńDo Pottera mam ogromny sentyment i nigdy nie przestanę uwielbiać tej serii :)
OdpowiedzUsuń