Zacznę od tego, że ogromnie żałuję, iż przed lekturą tej książki nie zdążyłam przeczytać starego, oryginalnego Quo Vadis Sienkiewicza. Doprawdy, aż mi wstyd. W wakacje miałam przeczytać… zapomniałam. A gdy dostałam książkę do recenzji, nie było już czasu. Z tego powodu być może nie będę mogła w pełni ocenić tej książki, choć z drugiej strony uniknę porównań do powieści, której autor został nagrodzony literackim Noblem.
Jest rok 2112. Do Nowego Jorku wraca Szymon, generał
armii. Młody, piękny, szczęśliwy. A przynajmniej tak się czuje. Świat bardzo
różni się od tego, jaki znamy dzisiaj. Stany Zjednoczone Świata są państwem
pełnym dobrobytu i rozrywki, a słowo obywatel
zostało zastąpione przez konsument.
Infantylizacja społeczeństwa i życia publicznego, nad którym drą szaty
niektórzy komentatorzy dzisiejszej rzeczywistości, postąpiła jeszcze bardziej.
Wszystko musi być- cytując prezydenta tego wspaniałego państwa- zajebiste.
Wolność myśli i słowa zastąpiła wolność konsumpcji i seksu. Dzieci wychowują
się same; dorośli zachowują się jak dzieci. Podobieństwa do Huxleyowskiego Nowego wspaniałego świata nasuwają się od razu.
Tymczasem Szymon, przyjaciel wpływowego na prezydenckim
dworze kreatora mody, Petroniusza, niespodziewanie zakochuje się od pierwszego
wejrzenia w tajemniczej, młodej pani weterynarz. Romantyczne uczucie nie pasuje
do świata, w którym „miłość” stała się tylko określeniem na spędzenie ze sobą
nocy. Petroniusz myśli, że jego młody przyjaciel potęskni, pocierpi i zapomni.
Ale on nie zapomina. Sprawa zaczyna się komplikować, gdy okazuje się, że jego
ukochana Angel jest chrześcijanką. Nie tylko może zostać za to wtrącona do
więzienia, lecz jeszcze skutecznie opiera się zalotom Szymona.
W tym samym czasie kapryśny prezydent Garison, pragnąc
zapisać się w historii oraz zdusić w zarodku nielicznie odcinanie się obywateli
od bezpiecznego schematu, sztucznie wywołuje kryzys gospodarczy oraz obarcza odpowiedzialnością
z niego chrześcijan. Ma nadzieję, że ludzie w akcie zemsty postanowią ostatecznie rozwiązać kwestię chrześcijańską.
Opisy knowań prezydenta i jego otoczenia przeplatają się z rozpaczliwymi
próbami Szymona, dążącego do zrozumienia wiary Angel.
Tyle o fabule. Muszę przyznać, że ta książka
naprawdę mnie poruszyła. Nie tyle ze względu na przedstawioną w niej wizję
przyszłości, a raczej kwestię samej wiary. Czy ja, która uważam się za osobę
wierzącą, praktykującą, naprawdę… wierzę? Czy wiara już mi nie spowszedniała?
Czy nie stała się tylko klepaniem regułek i słów „proszę o to, proszę o tamto”?
Chciałabym powiedzieć, że nie. Ja, osoba wychowana w wierze chrześcijańskiej od
dzieciństwa, mam mniej wiary niż nawrócony wczoraj. Tak nie powinno być! Chrystus
ostrzegał przed letniością; po przeczytaniu tej książki człowiek zastanawia
się, czy przypadkiem nie stał się letni.
Oczywiście, wizja świata przedstawionego w Quo Vadis. Trzecie tysiąclecie również
jest niepokojąca. Tym bardziej, gdy rozejrzymy się naokoło i widzimy zmiany w
mentalności ludzi, które zachodzą już od dawna i nieuchronnie prowadzą do
rzeczywistości wykreowanej przez Martina Abrama. Postawa bo mnie się należy, zaburzona hierarchia wartości, celebryci
stający się autorytetami, obojętność na cierpienie i ból… Łatwo o tym pisać,
siedząc w miłym ciepełku przed ekranem komputera. Ale warto się zastanowić, czy
cech, które potępiam, nie widzę tylko w sobie.
W powieści zauważyłam kilka minusów: początkowo było
dużo retrospekcji i wyjaśnień, które, choć pomagały zrozumienie akcji, ciągnęły
się niemiłosiernie. Autor momentami używał dziwnej (przynajmniej dla mnie)
składni, no i niezbyt zadowoliło mnie zakończenie. Po tym, jak akcja rozwijała
się powoli, rytmicznie zmierzając do punktu kulminacyjnego, później wszystko
skończyło się jakoś… za szybko, za prosto. Jakby trochę na łapu-capu. Chociaż
wszystko jestem skłonna autorowi wybaczyć za [SPOILER] końcową scenę egzekucji
chrześcijan. Była naprawdę poruszająca, może przez niezdrową ekscytację i –paradoksalnie-
obojętność obserwatorów, może przez to, że naprawdę przemawiała do wyobraźni.
Las metalowych krzyży. Ale była piękna.
Quo
Vadis. Trzecie Tysiąclecie to książka dająca sporo do myślenia.
Trudno mi ją jakoś podsumować. Przeczytajcie. Warto.
Za książkę dziękuję pani Karolinie oraz wydawnictwu Polwen
Może się zdecyduję, zaintrygowała mnie ta pozycja.
OdpowiedzUsuń