Wśród przesyłek wyjętych ze skrzynki pocztowej bura koperta od razu rzucała się w oczy: była duża, pomięta i bardzo brudna. Nazwisko i adres napisano ołówkiem. Spojrzałem na znaczek. List został wysłany z Etiopii.
Kiedy byłam młodsza, jednymi z moich ulubionych
filmów była seria o przygodach Indiany Jonesa. Od drugiej klasy podstawówki
marzyłam o karierze archeologa; moją głowę wypełniały wizje zapomnianych
cywilizacji zasypanych piaskami pustyni, dawnej magii i tajemniczych odkryć.
Oczami wyobraźni widziałam swoje nazwisko wypisane na kartach historii między
Howardem Carterem a Heinrichem Schliemannem. Jednak czas zweryfikował moje
marzenia, a z planów studiów archeologii i egiptologii zostało mi tylko
zamiłowanie do starożytności i tajemnic
Niepozorna książeczka ze starym mnichem na okładce.
Pomarańczowe litery na białym tle układają się w tytuł Zabawka Boga. Takie okładki nie przykuwają wzroku feerią barw, nie
krzyczą agresywnie z reklam. Jednak wystarczy zajrzeć do środka, by zapach grubego,
miłego w dotyku papieru oraz zdjęcia ruin i pałaców zachęciły do lektury. Tym
bardziej, że opowieść wciąga od pierwszego rozdziału. Już od początkowych stron
czytelnik otrzymuje do rozwiązania zagadkę. Tajemniczy list, dawny przyjaciel i
skarb, który może odmienić losy całego chrześcijaństwa. Cała historia, ciągnąca
się przez dwadzieścia jeden wieków, skupia się wokół tego skarbu. Powieść
podzielona jest na cztery części- cztery osoby, cztery punkty zwrotne opowieści. Autor
swobodnie przeskakuje z dwunastego wieku do pierwszego, z ery Internetu do
pieszych podróży przez pustynię. Akcja to zwalnia, to przyspiesza, trzymając
czytelnika w ciągłym napięciu. Zakończenie aż do ostatnich stron pozostaje
niewiadome.
Zabawka
Boga jest bardzo realistyczna; mapy, zdjęcia, ludzie- to
wszystko dodaje jej prawdziwości. Jednak historia przedstawiona w książce jest
tak niesamowita, że trudno powiedzieć, w którym miejscu autor koloryzuje fakty.
Słabszą stroną książki są główni bohaterowie (chociaż trudno ich nazwać „głównymi”)-
Tadeusz oraz jego żona Wanda. Chciałabym dowiedzieć się o nich czegoś więcej;
mało było odczuć samego autora, pomimo iż przez mniej więcej połowę książki
prowadził pierwszoosobową narrację. Pomimo to dadzą się lubić i trzymałam za
nich kciuki podczas długich poszukiwań. Bardzo podobało mi się natomiast przedstawienie
bohaterów historycznych, takich jak św. Jan. Byli oni bardzo ludzcy- być może
dlatego tak dobrze czytało mi się część opowiadającą o pierwszych wiekach
chrześcijaństwa.
Książka Tadeusza Biedzkiego ma doskonale odmalowane
tło historyczne, a oprócz wspaniałej przygody czytelnik może dowiedzieć się
sporo o historii i kulturze. Opowieść wciąga jak najlepszy kryminał i angażuje
czytelnika (a przynajmniej mnie J ) jak
najwspanialsza powieść fantastyczna- a opis „książka oparta na faktach”
wywołuje przyjemny dreszczyk. Polecam!
Za
książkę dziękuję pani Karolinie i wydawnictwu Bernardinum
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz