Historia zaczyna się bardzo klasycznie: rodzeństwo,
rozsądna starsza siostra Kendra i młodszy wkurzający braciszek, Seth, zostają
zesłani na wakacje do dziadków, których ledwo znają. Dziadkowie są tajemniczy,
ekscentryczni, i w dodatku bardzo surowi. Jednak, dzięki nieposłuszeństwu
upartego braciszka, rodzeństwo odkrywa, że w rzeczywistości ich dziadkowie są
strażnikami Baśnioboru, rezerwatu magicznych stworzeń. W niebezpiecznych ostępach
jednego z ostatnich czarodziejskich miejsc na świecie, spotykamy: podstępną
wiedźmę, próżne wróżki, rozrywkowych satyrów, trolle i mnóstwo innych stworzeń.
Jednak magiczne istoty nie zawsze są miłe i przyjazne. W granicach Baśnioboru
czają się demony, chcące przejąć władzę nad rezerwatem. Na walce z jednym z
nich, Bahumatem, skupia się pierwsza część serii. W między czasie dowiadujemy
się o Stowarzyszeniu Wieczornej Gwiazdy, które chce uwolnić najgorsze demony i
rozpętać na ziemi chaos.
Druga część charakteryzuje się większym napięciem niż pierwsza. Podążający za Sethem demon Ollocha, tajemnicza choroba Warrena oraz atmosfera, w której nikomu nie można ufać, jest tłem dla wydarzeń wykraczających już poza Baśniobór: bohaterowie muszą odnaleźć pięć artefaktów, które Gwiazda Wieczorna chce wykorzystać do otwarcia więzienia demonów. Do akcji wkracza tajemniczy Sfinks. Według mnie, druga część była najstraszniejsza. Czytając opis walki z ożywieńcem, prawie czułam chłód i paraliżujący strach. Może to wina mojej wybujałej wyobraźni, jednak szczegółowe opisy potworów i walki jednak trochę przerażają. Chciałabym zobaczyć kiedyś (dobrą!) ekranizację tej książki.
W trzeciej części sprawy komplikują się coraz
bardziej. Baśniobór chyli się ku upadkowi; tymczasem Kendra wyrusza na
poszukiwanie drugiego artefaktu. W Pladze
cieni dowiadujemy się więcej na temat magicznych zdolności Setha, historii
Baśnioboru oraz natury mrocznych istot. Przyznam, że trzecia część wydawała mi
się najsłabsza, jednak naprawdę niewiele dzieli ją od osiągnięcia ideału
pierwszej i drugiej.
Seria o Baśnioborze jest jedną z najlepszych książek
fantastycznych dla młodego czytelnika, jakie ostatnio wpadły mi w ręce. Myślę,
że mogłyby dorównać nawet Harry’emu Potterowi (wiem, Monika, że mnie za to
zlinczujeszJ).
Nie można się od nich oderwać, a czyta się bardzo szybko. Z niecierpliwością
czekam na kolejne tomy, a autorowi życzę kolejnych wspaniałych pomysłów.
Po twojej recenzji myślę, że koniecznie muszę tę książkę przeczytać. Ala
OdpowiedzUsuńNie bój się, nie zlinczuję Cię. :) Harry to majstersztyk, tak samo jak Opowieści czy FNiN. ale chyba doskonale pamiętasz, jakie miałam zdanie na temat Harrego, FNiN i kilku innych książek, a jak diametralnie się ono zmieniło po ich przeczytaniu :)
OdpowiedzUsuń~Łoś